Początek ubiegłego roku: jesteśmy pełni radości, coraz częściej rozlegają się telefoniczne dzwonki jak zapisać do naszej szkoły swoje pociechy. Oddział przedszkolny pęka w szwach; mamy dwie grupy.
Pani Dyrektor zwraca się do mnie z gorącym apelem o poszerzenie powierzchni. Moje możliwości w tym zakresie są bardzo mizerne. Jak się potem okaże żadne. Grzebię w Internecie, szukam rozwiązań. Znalazłem. W Sandomierzu po pamiętnej powodzi w cztery miesiące zbudowano szkołę. Szukam dalej: kto, za jakie pieniądze, jak taka szkoła wygląda, dzwonię do dyrektora, pytam, czy się sprawdza, proszę o kontakty.
Otucha wstępuje w moje serce. Idziemy z Panią Dyrektor i wiedzą zdobytą do Pana Wójta. Trzykrotnie zapewnia nas o swojej zgodzie na posadowienie konstrukcji na działce szkolnej z zachowaniem wszelkich standardów budowlanych, certyfikatów i… bez pieniędzy gminnych. Przyjmujemy te warunki (nawet) z zadowoleniem, bo na pieszczoty ze tamtej strony jak niektóre szkoły, dawno przestaliśmy liczyć.
Umawiam się z „Gościem” od budowli na dziesięcioletnią dzierżawę z możliwą prolongatą wynajmu na dalsze lata. Proszę zwrócić uwagę Gminy to nic nie kosztuje!!! Oj, przepraszam dobra wola i równe traktowanie.
Ale gdzie… w procedurze pozaregulaminowej piszą interpelacje do Rady Gminy, nota bene najśmieszniejsze pismo urzędowe, jakie widziałem (jedna szkoła ma pięciu czy sześciu dyrektorów, to szkoła przy międzynarodowej magistrali noszącej szczęśliwy nr 7 – tak wynika z grafiki pisma), że nie, że to zagrożenie dla gminnej oświaty, czyja to szkoła, za jakie pieniądze i w ogóle jak dzieci pójdą do Poskwitowa, to będzie katastrofa, bo… [do nich nie pójdą – przyp. mój]
Katastrofą jest sposób myślenia ludzi wydawałoby się wykształconych.
Rezultat jest taki, że w Szkole Podstawowej w Poskwitowie mamy klasy podwójne A i B, a pewnie byłaby i C, gdybyśmy wszystkich chętnych przyjęli. Nic na to nie poradzę, że mimo zawziętej kampanii przeciwko naszym szkołom, boć to i szkołom w Damicach i Naramie się dostaje, mamy coraz więcej dzieci. To o czymś świadczy. I jest to nasz sukces: w 2005 roku było 64 uczniów i 9 etatów, obecnie prawie 180 uczniów i prawie 25 etatów. Tak, ten sukces musi boleć, ale żeby aż tak!!!
(CDN)

Interpelacja