Część I
Papier toaletowy a wychowanie…

W dzisiejszym felietonie postanowiłem, zresztą zgodnie z zapowiedzią, zająć się drugim środowiskiem, któremu bardzo nie podobają się sukcesy szkół publicznych prowadzonych przez osoby fizyczne.
Podczas przygotowań do tegoż felietonu przeczytałem uważnie kwietniowy numer „Naszych Spraw” wydawany przez Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Gminy Iwanowice. Artykuł Pana Lisowskiego przeczytałem kilkakroć i… ogarnął mnie smutek.
Dlatego postanowiłem zacząć od kwestii definicyjnych. Pomagał mi internetowy Słownik Języka Polskiego PWN [http://sjp.pwn.pl/sjp/uczciwy;2531968.html]-
„uczciwy” -«rzetelny w postępowaniu, szanujący cudzą własność, niezdolny do oszustwa; też: świadczący o takich cechach»; «zgodny z przyjętymi zasadami lub prawem»; «zgodny z rzeczywistością lub prawdą»
„rzetelny” - pot. «taki jak należy»,
«wypełniający należycie swe obowiązki»; «zgodny z prawdą, wiarygodny»
„fachowy” -
«(…) biegły w jakimś zawodzie»; «będący wynikiem czyjejś fachowości»
„profesjonalny” -
«będący specjalistą w jakiejś dziedzinie»;(...) «będący na wysokim poziomie w danej dziedzinie»(...).

Tak, a teraz przystąpmy do analizy materiału: „Czy osoby fizyczne prowadzące szkoły na terenie Gminy Iwanowice są ponad prawem?” Ocena logiczna zdania jest „zero-jedynkowa”. Zapewne dalsza lektura tekstu pana doktora przyniesie odpowiedź. W tym momencie nie chcę nawet sugerować (definicja za chwilę), że jest to pytanie retoryczne…
Pierwszy akapit: „(…) [Szkoły – jednostki oświatowe] są prowadzone przez osoby fizyczne, prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Finansowanie tych placówek odbywa w formie dotacji podmiotowej(…)” Jest to prawda. Przytaczam to zdanie ze względu na jego znaczenie dla dalszej lektury. Druga część akapitu jest dla mnie mało zrozumiała. Jeśli doktorowi nauk humanistycznych chodziło o zapis ustawowy (art. 80 Ustawy o Systemie Oświaty), to tak jest w istocie. Dalej powiada tak:
„Od 2009 r. Urząd Gminy ma obowiązek kontrolować wydatki w/w szkół.”. Nieprawda. Gmina ma prawo do kontroli i może z niego w każdej chwili skorzystać, byle zachowane były wszystkie normy ustawowe i zgodne z uchwałą gminną.
Dalej następuje seria pytań do Pana Wójta – ja co prawda Wójtem nie jestem i nie pretenduję, jednakże pytania te dotyczą również mnie; niektóre wręcz ad personam.
„Czy zostały rozliczone dotacje w/w szkół za lata 2009-2012 oraz 2013r. – nie pytam, czy zostały złożone rozliczenia. Pytam, czy urzędnicy gminy kwoty, które w tych rozliczeniach zostały wpisane
zweryfikowali, jako wydatkowane zgodnie z prawem? (…) Jeśli weryfikacji wydatków nie było, to na jakiej podstawie prawnej wypłacana była co roku kolejna dotacja?”. Pytań jest kilka i są tak nieprofesjonalnie zadane, że wietrzę manipulację [„manipulacja” - «wykorzystywanie jakichś okoliczności, naginanie lub przeinaczanie faktów w celu udowodnienia swoich racji lub wpływania na cudze poglądy i zachowania»] – bowiem rozliczanie jest czynnością księgowo-techniczną; pojęcie: „weryfikacji wydatków” w ogóle nie występuje w ustawie, a tym bardziej zależność: „zweryfikowałeś wydatki –dostajesz dotację oświatową; nie zweryfikowałeś - nie dostajesz”. Prawidłowa odpowiedź o podstawę prawną wypłacania dotacji to art. 80 uso. Odnoszę wrażenie, że piszącemu chodziło o weryfikację w postaci kontroli, ale o tym będzie jeszcze mowa.
Dalsze pytania są o wynagrodzenia osób prowadzących szkołę, o to co pan wójt sądzi o zakresie czynności dla nich, czy jest on sprawiedliwy, czy dwóch dyrektorów na jedna szkołę to nie za dużo i temu podobne. Otóż Pan wójt nie może panu doktorowi odpowiedzieć na te pytania, bo nie on jest ich adresatem. Może wyrazić swoje prywatne, towarzyskie opinie na powyższe tematy, natomiast w oparciu o prawo nie jest upoważniony do odpowiedzi. I odnoszę wrażenie, że piszący zadaje je, by coś Czytelnikom zasugerować, , [sugestia - «czyjś wpływ na myśli, przekonania, zachowania drugiej osoby lub całej grupy»; «informacja, która nie wynika wprost z czyjejś wypowiedzi lub jakiegoś tekstu, ale jest w nich zawarta np. w formie aluzji» - SJP –przyp. autora] wszak w pierwszym przecież akapicie napisał, to co napisał. Pozwolę sobie powtórzyć: „(…) [Szkoły – jednostki oświatowe] są prowadzone przez osoby fizyczne, prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Finansowanie tych placówek odbywa w formie dotacji podmiotowej (…)”. Nie będę Państwa zanudzał „pogadankami” czym jest działalność gospodarcza i co to jest dotacja podmiotowa (chyba, że na Państwa życzenie), ale wynika z tego, że należy się za taką działalność wynagrodzenie jakkolwiek je nazwiemy i Pan Wójt nie ustala ani zakresu czynności, ani wynagrodzeń, ani nie rozlicza z ilości projektów. Tu też nie bardzo wiem o jakie projekty chodzi : edukacyjne, mini-projekty dydaktyczne, czy dotacyjne finansowe ?. Ale zostawmy to na razie…
„Przypominam, że p. K. Z. [T.B. i Michał Znamirowski również – przyp. autora] prowadzi szkołę publiczną, w 100% finansową z dotacji publicznej i obowiązują go takie same zasady jak dyrektorów szkół samorządowych. Obowiązkiem Wójta Gminy jest stać na straży wydatkowania tych środków” grzmi autor o uznanym dorobku naukowym – tyle tylko, że prawdziwe jest drugie zdanie. W istocie wójt - organ władzy wykonawczej w gminie jest realizatorem budżetowych środków i powinien je wydawać zgodnie z prawem - ani nie za dużo ale też nie za mało. Co się zaś tyczy identyczności zasad to albo celowo albo z niewiedzy stawia w tej materii znak równości pomiędzy dyrektorami szkół samorządowych a dyrektorami prowadzącymi. Dyrektorzy samorządowi pełnią swoje funkcje z powołania po wygranym konkursie na dyrektora szkoły lub poprzez powierzenie przez organ wykonawczy gminy czyli wójta. Dyrektorzy prowadzący są dyrektorami poprzez faktyczne wykonywanie czynności dyrektorskich i z nikim umowy nie podpisują, bowiem są również założycielami tych szkół i mają stosowne zezwolenia – „nipy”, „regony” i wpisy do rejestru. Ale na tym słodkie życie się kończy… Odpowiadają osobiście za byt swoich placówek, za ich stan finansowy, ale i za kondycję procesów edukacyjnych i całokształt funkcjonowania szkoły. Dyrektorzy samorządowi mają swojego szefa –wójta Gminy, który ich hołubi! My tego nie mamy…
I krótko o jeszcze trzech sprawach poruszonych w tym jakże „rzetelnym” , „obiektywnym”, „uczciwym” materiale. Wybrzmiewa pytanie (nie wiem dlaczego, ale wyobrażam sobie w tym momencie za każdym razem mównicę, trybunę) „Czy p. M. Znamirowski, prowadzący szkoły w Poskwitowie rozlicza się na innych zasadach niż Panowie: K. Z. i T. B.? Czy w związku z tym jest zobligowany do stosowania innego formularza rozliczeniowego?” Dociekliwy adwersarzu! Na tych samych zasadach zawartych w Ustawie o systemie oświaty, a w zakresie tematycznym, w którym Pan tak zwinnie się poruszasz zasady te (normy prawne) zawarte są w art. 80 tejże ustawy! I formularz jest ten sam! Tylko jeśli Pan się dobrze przyjrzy: załącznik nr 3 w moim przypadku przepisany jest przez sekretarkę, u kolegi zaś skserowany z Uchwały (i stąd teraz krąży żart, że rozliczenie Kolegi zatwierdził Przewodniczący Rady E. Stopinski . Oczywiście tak nie jest – widnieje tam jego pieczątka znajdująca się pod Uchwałą). I dalej grzmi Pan (na Pana Wójta) „(…) gdy <<niepokorne>>dyrektorki samorządowych szkół podstawowych z Iwanowic i Widomej zaczęły zadawać pytania o kontrolę szkół prowadzonych przez osoby fizyczne, p. Znamirowski, który w 2012 r. tytułował się jako organ prowadzący w 2013 r. stał się nagle dyrektorem prowadzącym. Rozumiem, że stało się to za Pana [wójta – przyp. autora]wiedzą (…)”. Nieznajomość przedmiotu, w sprawie którego zabiera Pan głos mnie poraża i mam nadzieję, że nie są to insynuacje [„insynuacja” - «niezgodne z prawdą przypisywanie lub wmawianie komuś pewnych postępków, myśli bądź intencji (SJP>>)- przyp. autora] bowiem, wtedy mojego stanu wewnętrznego nie dałoby się opisać inaczej jak przerażenie.
Jestem prostym, wiejskim nauczycielem na emeryturze i wszelaka tytułomania jest mi z przyrodzenia obca. Jednakże organem prowadzącym nazywali mnie tylko złośliwcy lub kpiarze. Jednym i drugim wybaczam. Po raz pierwszy dyrektorem prowadzącym nazwał mnie obecny Wójt naszej gminy Zbigniew Grzyb w 2006 roku w wywiadzie Biuletynu Wolnych Demokratów nr 3 pt.: „Nasza wieś, nasza szkoła - n a s z a w s p ó l n o t a”.
[ http://www.poskwitow.edu.pl/publikacje/ts13.pdf ] Funkcjonuje natomiast pieczątka firmowa z treścią, o której wspomina autor, ale nie jest to pieczątka imienna. To raz, a dwa to wiedza, pozwolenia pana wójta na nazywanie się tak czy inaczej są żadne, w ogóle na ustrój szkoły (ile dyrektorów, jakie stanowiska). Jesteśmy szkołą publiczną i w zakresie, który tę publiczność wyznacza spełniamy. Do reszty ani ten, ani poprzedni, ani następny wójt nie ma nic do gadania oprócz życzliwej rady, którą z należytym szacunkiem wysłuchamy. Rada Gminy raz już nasze szkoły zlikwidowała i nie może tego uczynić po raz drugi, proszę to zrozumieć.
Pisze Pan „(…) p. M. Znamirowski na jakieś tam inne wydatki, dokładnie nie sprecyzowane, może np. waciki albo papier toaletowy wydaje rocznie ponad 160 tys. złotych.” Nie bardzo rozumiem o co Panu chodzi… Od wynalazku sławojki i maślanego liścia wydaje się, że minął szmat czasu i papier toaletowy nie jest luksusowym, czy też nieznanym towarem. Tym bardziej w szkole. A zatem czy dzieci mają go przynosić z sobą jak powiedzmy drugie śniadanie, czy tez ja mam okresowo za własne pieniądze kupować i rozdawać szkolnej dziatwie??? Uczniowie w naszej szkole nie składają się na papier toaletowy, ścierny, piśmienny ani żaden inny. Nie ponoszą wydatków z tytułu wycieczek, a ostatnio i wypoczynku letniego i zaspokajania innych edukacyjnych potrzeb zgodnie z Konstytucją RP. Zatem o co Panu chodzi? Wszak najlepszą strategią wychowawczą jest wychowanie przez działanie. Oświadczam: będę również w przyszłości z pieniędzy dotacyjnych kupował papier toaletowy!
Michał Znamirowski